Napisz po śladzie informacje o sobie. In meinem Ort gibt es: S-Bahnen, U-Bahnen, Straßenbahnen, Busse, Nachtbusse, Fahrräder, Züge. Przeczytaj zdania i podkreśl właściwą reakcję. 1 Pieśń o Rolandzie. Starofrancuska epopeja, arcydzieło średniowiecznego gatunku gatunku chansons de geste - pieśni o czynach. Utwór składa się z trzech części. Opisuje wyprawę Karola Wielkiego do zajętej przez Saracenów Hiszpanii w 778 roku. We wstępie autor opowiada o zdradzie Ganelona, jednego z królewskich żołnierzy. Ćwiczenie 2. Na postawie ćwiczenia 1. dopasuj rodzaj zdań do tytułów poszczególnych wierszy. Wypowiedzenia pochodzą z wiersza Jana Brzechwy pt. „Leń”. Wypowiedzenia pochodzą z wiersza Jana Brzechwy pt. „Żaba”. Wypowiedzenia pochodzą z wiersza Juliana Tuwima pt. „Okulary”. Źródło: Contentplus.pl sp. z o.o., licencja: CC ⇒ At eight o'clock I go to school. ⇒ At eight o'clock my dog sleeps. ⇒ At four o'clock in the afternoon I play with my dog. ⇒ At four o'clock in the afternoon my dog plays with me. Jeżeli chcesz możesz dodać "am" (dla godzin przedpołudniowych) lub "pm" (dla godzin popołudniowych), np.: At eight o'clock am my dog sleeps KARTA PRACY. Zestaw 1. Przeczytaj uważnie tekst, a następnie wykonaj umieszczone pod nim zadania. Odpowiadaj. tylko na podstawie tekstu i tylko własnymi słowami – chyba że w zadaniu polecono inaczej. Udzielaj tylu odpowiedzi, o ile jesteś proszona (-ny). W zadaniach zamkniętych wybierz tylko. Z magazynu skradziono worek nawozów sztucznych. Prowadzący śledztwo inspektor Warzywniak zdradził, ze podejrzane są trzy osoby o pseudonimach Pyra, Rzepa i Cebula oraz że: • Pyra oskarża Rzepę • Cebula twierdzi, że to nie ona ukradła nawóz • Rzepa oskarża Cebulę 5. Przeczytaj informacje podane w tabeli i uzupełnij zdania poprawnymi formami przymiotników. tiger giraffe grey wolf endangered heavy 230 8 kilos 1 The giraffe is 2 The wolf is. 3 The wolf is 4 The giraffe isn't. the tiger. 5 The tiger is 1100 kilos 55 kilos tall 1 metre fast 65 kilometres per hour 5.5 metres 0.8 metres 52 kilometres per hour 63 kilometres per hour (heavy) animal. Przeczytaj informacje podane w tabeli i zakreśl właściwe wyrazy. SZYBKO POTRZEBUJE DAJE NAJ!!!! Natychmiastowa odpowiedź na Twoje pytanie. Tłumaczenia w kontekście hasła "Humphreyu" z polskiego na angielski od Reverso Context: Zaakceptowałam porażkę z twoich rąk, Danie Humphreyu. Przeczytaj informacje o temperaturze i napisz zdania 1. ( 13 stopni C) 2. (28 stopni C) 3. (3 stopnie C). Question from @Olka34051 - Liceum/Technikum - Język angielski 2GNMml. 24 lipca 2022 Esej jest formą literacką pozostawiającą bardzo szerokie możliwości dla osoby piszącej. Czym jest, dlaczego warto pokusić się o jego stworzenie i o czym warto pamiętać podczas jego pisania? Co to jest esej? Esej to forma literacka lub literacko naukowa, przeznaczona do prezentacji rozważań natury filozoficznej z subiektywnego punktu widzenia osoby piszącej i prezentująca jego przemyślenia na dany temat. Pomimo że formą przypomina reportaż lub felieton, nie jest nastawiony na całościową prezentację danego zagadnienia i posiada luźniejszą, bardziej ozdobną formę. Esej nie posiada narzuconych wyraźnie określonej struktury, cechuje go dowolność formy i zastosowanych rozwiązań. Jego tematyka może być różnorodna, zawierać zagadnienia filozoficzne, omawiać dany problem społeczny, polityczny czy stanowić analizę tworów kultury. Ze względu na rodzaj eseje dzielą się na naukowy, filozoficzny, publicystyczny i krytyczny, zależnie od intencji autora oraz formy prezentowanej treści. Cechy eseju Esej jest formą ukierunkowaną na prezentację wybranych aspektów tematu z punktu widzenia autora, a więc jego celem nie jest próba zaprezentowania wszystkich możliwych punktów widzenia zagadnienia. Osoba pisząca nie rości sobie praw do bycia ekspertem w danej dziedzinie, z założenia zajmuje się konkretnym spojrzeniem na temat i argumentacja może być tendencyjna, dowodząca słuszności tego stanowiska. Nie oznacza to jednak, że autor przekonuje czytelnika do swojego punktu widzenia i uważa go za jedyny słuszny – esej stanowi formę umożliwiającą pogłębione rozważania na dany temat, jednak pozostawiającą miejsce na refleksję i polemikę ze strony czytelnika. Esej cechuje subiektywizm, co wiąże się z prezentacją przemyśleń, uczuć i skojarzeń osoby piszącej. Może zawierać przywołanie jego doświadczeń z własnego życia, a także opinie czy odwołanie do własnych poglądów. Bardzo ważna jest poetycka funkcja języka użytego w eseju – w przywoływaniu własnych doświadczeń można użyć wielu środków stylistycznych. Większość esejów zachowuje strukturę trójdzielną, jednak nie jest ona tak wyraźnie narzucona jak w rozprawce. Wstęp najczęściej zawiera zarysowanie treści i przedstawienie najważniejszego założenia. Rozwinięcie jest miejscem na analizę zagadnienia, odwołania do innych utworów i tekstów, prezentację własnych przemyśleń oraz prezentację poglądów. Zakończenie natomiast może być wykorzystane przez autora w dowolny sposób, nie stanowić podsumowania i wyciągnięcia najważniejszych wniosków (jak to jest w innych formach wypowiedzi). Esej powinien zostawiać miejsce na refleksję czytelnika, dlatego warto zakończyć go cytatem lub przemyśleniem skłaniającym do dalszej dyskusji z zagadnieniem lub szukania innego punktu widzenia, ale też wyraźnie zarysować stanowisko samego autora. Inną cechą eseju jest jego nielinearna budowa, możliwe są wtrącenia i anegdoty zaburzające tok argumentacji, jednak prezentujące tok myślenia autora oraz podkreślający jego stanowisko. Zagadnienia nie muszą być prezentowane w kolejności ich wagi dla autora, ważniejsze jest zachowanie ciągu przyczynowo-skutkowego pomiędzy poszczególnymi częściami tekstu. W opowieść włączane są rozbudowane skojarzenia, a tekst nie musi zawierać porządku chronologicznego i tematycznego. W jaki sposób napisać esej? Przygotuj się! Aby ułatwić sobie analizę tekstów oraz umiejętność formułowania argumentów, warto spróbować najpierw napisać recenzję czy reportaż. Są one bardziej ustrukturyzowane i świetnie się sprawdzą jako ćwiczenie jak napisać refleksję na temat książki, i potem wykorzystać ją we własnym eseju. Warto dobrze przygotować się przed przystąpieniem do pisania. Po określeniu tematu należy znaleźć szeroką literaturę, cytaty, filmy dokumentalne, które mogą zainspirować nas i zostać wykorzystane w tekście (im więcej odniesień, tym bardziej profesjonalny efekt autor osiągnie). Najlepiej wypisywać sobie wszelkie skojarzenia, których przydatność będziemy analizować później. Warto rozważyć kontekst historyczny czy społeczny zagadnienia – może okaże się przydatny przy dalszej pracy lub naprowadzi nas na nowy wątek do rozważenia? Kolejnym etapem jest stworzenie mapy mentalnej pomysłów. Zastanów się, które z nich wnoszą coś nowego do zagadnienia, a które można pominąć. Jakie są zależności pomiędzy poszczególnymi pomysłami i w jaki sposób można płynnie pomiędzy nimi się poruszać podczas pisania pracy? Warto przedstawić nietypowe zagadnienie, odmienne od popularnego stanowisko i powstrzymać się od opisywania oczywistości, Dzięki temu nasza praca nie będzie powielaniem cudzych koncepcji, będzie natomiast bardziej interesująca dla czytelnika i skłoni go do refleksji nad innym punktem widzenia. Esej nie ma narzuconych reguł kompozycyjnych, wręcz przeciwnie – sposób prezentacji treści oraz punkt widzenia badacza powinien być niestandardowy oraz pokazywać możliwości kunsztu literackiego autora. Dlatego bardzo ważne jest użycie dużej ilości figur retorycznych i środków stylistycznych (jak np. hiperbola czy metafory), świadczących o dużej wiedzy i erudycji osoby piszącej. Zastanów się, które z nich mogą zostać wykorzystane przez ciebie. Czas wziąć się za pisanie! Materiał przygotowany? Pozostaje już tylko zacząć pisać. Na tym etapie warto pamiętać o kilku podstawowych zasadach. Esej powinien być napisany językiem poetyckim, warto użyć wielu różnorodnych środków stylistycznych i zastosować nietypowe konstrukcje zdań. Powinien przykuć uwagę czytelnika, więc – mimo skomplikowanego języka – myśli powinny być sformułowane w sposób przejrzysty i łatwy do podążania podczas śledzenia tekstu. Nie należy odbiegać od głównego wątku, tylko skupić się na głównym zagadnieniu. Długość eseju zależy od ilości materiału, jaki chcesz przekazać, i nie jest w żaden sztywno ograniczona. Jeśli chcesz poruszyć wiele kwestii, pamiętaj o rozdzielaniu poszczególnych partii na akapity; to zwiększy przejrzystość tekstu i pozwoli czytelnikowi łatwiej się w nim odnaleźć. Nawiązania kulturowe (cytaty, przywoływanie bohaterów literackich) są bardzo dobrym pretekstem do odniesienia się do nich i wyrażenia własnego zdania. Należy używać narracji pierwszoosobowej, często podkreślając subiektywność wypowiedzi („według mnie…”, „moim zdaniem…”). Unikaj odnoszenia się do ogólnej opinii i wyrażania zdania większości – esej ma za zadanie zaprezentować twoje stanowisko. Ponadto nie należy stosować wyliczeń i zwrotów porządkujących kolejność pisanego tekstu („teraz omówię…”, „potem przejdę do…”), język powinien przypominać styl naturalnej wypowiedzi (ale pozbawionej kolokwializmów – ma być poetycki, więc należy użyć wielu środków retorycznych). Jak napisać esej na studia? Esej naukowy (inaczej zwany esejem akademickim) różni się od literackiego przede wszystkim tym, że nasze argumenty muszą być oparte na bibliografii, którą dołączamy na końcu tekstu. Najczęściej są one tworzone w oparciu o teorie naukowe, eksperymenty, statystyki i zawierają znacznie mniej własnego punktu widzenia, a raczej przedstawienie danych i ich analizę. Dotyczą danego zagadnienia, ale prezentują tylko pewną część wiedzy na jego temat (choć powinny również podkreślać istnienie innej perspektywy niż przyjęta przez badacza). Warto operować fachowymi terminami i zaprezentować dużo odniesień do literatury przedmiotu. Esej to wymagająca forma literacka, nastawiona w dużej mierze na zrobienie wrażenia na czytelniku i dająca dużą możliwość autorefleksji i wyrażenia własnych poglądów. To właśnie stanowi o jego niepowtarzalności i sprawia, że jest świetnym treningiem kreatywnego pisania. Również warte przeczytania Sprzedaj książki Wypłaciliśmy już 14 796 015 zł za sprzedane książki w Polecamy sprawdzić -95% zł dobry zł jak nowa zł dobry -73% zł jak nowa zł jak nowa zł widoczne ślady używania -70% zł jak nowa zł jak nowa zł nowa Korzystaj wygodnie z naszej aplikacji łysa dziewczyna odpowiada na pytania, które zawsze chcieliście zadać! Kiedy byłam mała, wyglądałam jak grzyb. Moja matka sadzała mnie na plastikowym, czerwonym krzesełku w łazience i strzygła nożyczkami coraz krócej i krócej, opowiadając w trakcie pocieszające historie o tym, że przynajmniej nie oślepnę, bo włosy nie będą mi wpadać do oczu. Dlatego miałam wtedy grzywkę, która sięgała połowy czoła, i to była najbardziej awangardowa fryzura na osiedlu, a może nawet największa awangarda całych lat '90, nigdy nie wiadomo. W międzyczasie zaczęły wypadać mi włosy, i nikt nie wiedział wtedy dlaczego, ale na wszelki wypadek obcinano mnie jeszcze krócej, żeby je wzmocnić. Byłam wtedy najładniejszym chłopcem w mieście. Przynajmniej do czasu, aż skończyłam 6 lat. Nie oślepłam ani trochę. Potem moich włosów długo było za dużo. Wyglądałam dziewczęco i zachowawczo, różowo i słodko. Moja matka budziła mnie miliard godzin przed szkołą, żeby pleść mi na czerwonym krzesełku warkocze, a ja nieprzytomnie czekałam, aż to się skończy. Dopiero w mrocznych czasach końca podstawówki wróciłam do swojego grzyba, ale to już nie było to. Ta fryzura była mocno przeterminowana, poza tym miałam wtedy 11 lat i czułam się brzydka jak chuda koza. Potem był czas wielu przypadkowych kolorów i długości, z których wszystkie były kosmiczną katastrofą, aż w połowie liceum ogoliłam głowę maszynką na 12 milimetrów, i przepłakałam wtedy cały dzień, a może dwa. To chyba było za wcześnie. Poza tym byłam jeszcze bardziej nieszczęśliwa niż kiedykolwiek, nieszczęśliwa w ogóle. Moja matka patrzyła na mnie wtedy i mówiła: o jezu, ale jesteś brzydka!, przechodząc przy każdej konfrontacji ze mną estetyczne rozczarowanie, bo wyglądałam zupełnie nie tak, jak trzeba i jak by się chciało. W dodatku był środek listopada, a ja chodziłam cały czas w turbanie, i miałam ochotę zawiązać sobie na głowie koc albo kołdrę (z preferencjami skierowanymi raczej na to drugie). Byłam blada i chuda, a ludzie, którzy mnie znali, mieli dużą bekę, kiedy mówili do mnie na głos w miejscach publicznych: nie martw się, wyzdrowiejesz! Ale to było dawno. Dzisiaj obcięłam włosy na zero i przekułam nos. Dzisiaj czuję, że moje ciało jest idealne, bo jest dokładnie takie, jakiego ja potrzebuję. Lubię uczucie, które się ma, kiedy obcina się włosy maszynką i lubię obcinać je sama. Lubię też, kiedy mogę dotknąć swojej skóry na głowie i sprawdzić, jaki niejednolity ma kształt naprawdę. Włosy nie są mi już potrzebne, żeby czuć się dobrze. Teraz moje ciało należy już tylko do mnie, nie musi się nikomu podobać i nie chcę, żeby było obiektem czyjegoś pożądania, czyjegokolwiek, albo przedmiotem czyjejś oceny. Chcę, żeby było po prostu silne i zdrowe, i estetyczne według takich kryteriów, które ja sama wybieram dla siebie. Poza tym to naprawdę zajebiste: obudzić się i mieć codziennie taką samą "fryzurę" (chociaż nienawidzę słowa "fryzura", moje włosy to nigdy nie była "fryzurą", to zawsze były po prostu "włosy"). Albo nie myśleć o tym, że kończy się szampon. Nie spieszyć się rano z wstawaniem po to, żeby je myć, suszyć, prostować, czesać i potem związać. Nie trzeba zastanawiać się, jak je ułożyć. Ani chodzić do fryzjera. Nie ma się też na głowie splątanej, naelektryzowanej burzy, kiedy zdejmuje się czapkę. Nie trzeba ich odgarniać z oczu i wyławiać z talerza. Nie zapycha się nimi odpływ w prysznicu. Nie wyskubuje się ich po czesaniu z czarnego swetra i poświęca się im zero czasu. Tak, jestem z siebie zadowolona. ilustracja: "Włosy mamy", Gro Dahle, Svein Nyhu łysa dziewczyna odpowiada na pytania, które zawsze chcieliście zadać! Kiedy byłam mała, wyglądałam jak grzyb. Moja matka sadzała mnie na plastikowym, czerwonym krzesełku w łazience i strzygła nożyczkami coraz krócej i krócej, opowiadając w trakcie pocieszające historie o tym, że przynajmniej nie oślepnę, bo włosy nie będą mi wpadać do oczu. Dlatego miałam wtedy grzywkę, która sięgała połowy czoła, i to była najbardziej awangardowa fryzura na osiedlu, a może nawet największa awangarda całych lat '90, nigdy nie wiadomo. W międzyczasie zaczęły wypadać mi włosy, i nikt nie wiedział wtedy dlaczego, ale na wszelki wypadek obcinano mnie jeszcze krócej, żeby je wzmocnić. Byłam wtedy najładniejszym chłopcem w mieście. Przynajmniej do czasu, aż skończyłam 6 lat. Nie oślepłam ani trochę. Potem moich włosów długo było za dużo. Wyglądałam dziewczęco i zachowawczo, różowo i słodko. Moja matka budziła mnie miliard godzin przed szkołą, żeby pleść mi na czerwonym krzesełku warkocze, a ja nieprzytomnie czekałam, aż to się skończy. Dopiero w mrocznych czasach końca podstawówki wróciłam do swojego grzyba, ale to już nie było to. Ta fryzura była mocno przeterminowana, poza tym miałam wtedy 11 lat i czułam się brzydka jak chuda koza. Potem był czas wielu przypadkowych kolorów i długości, z których wszystkie były kosmiczną katastrofą, aż w połowie liceum ogoliłam głowę maszynką na 12 milimetrów, i przepłakałam wtedy cały dzień, a może dwa. To chyba było za wcześnie. Poza tym byłam jeszcze bardziej nieszczęśliwa niż kiedykolwiek, nieszczęśliwa w ogóle. Moja matka patrzyła na mnie wtedy i mówiła: o jezu, ale jesteś brzydka!, przechodząc przy każdej konfrontacji ze mną estetyczne rozczarowanie, bo wyglądałam zupełnie nie tak, jak trzeba i jak by się chciało. W dodatku był środek listopada, a ja chodziłam cały czas w turbanie, i miałam ochotę zawiązać sobie na głowie koc albo kołdrę (z preferencjami skierowanymi raczej na to drugie). Byłam blada i chuda, a ludzie, którzy mnie znali, mieli dużą bekę, kiedy mówili do mnie na głos w miejscach publicznych: nie martw się, wyzdrowiejesz! Ale to było dawno. Dzisiaj obcięłam włosy na zero i przekułam nos. Dzisiaj czuję, że moje ciało jest idealne, bo jest dokładnie takie, jakiego ja potrzebuję. Lubię uczucie, które się ma, kiedy obcina się włosy maszynką i lubię obcinać je sama. Lubię też, kiedy mogę dotknąć swojej skóry na głowie i sprawdzić, jaki niejednolity ma kształt naprawdę. Włosy nie są mi już potrzebne, żeby czuć się dobrze. Teraz moje ciało należy już tylko do mnie, nie musi się nikomu podobać i nie chcę, żeby było obiektem czyjegoś pożądania, czyjegokolwiek, albo przedmiotem czyjejś oceny. Chcę, żeby było po prostu silne i zdrowe, i estetyczne według takich kryteriów, które ja sama wybieram dla siebie. Poza tym to naprawdę zajebiste: obudzić się i mieć codziennie taką samą "fryzurę" (chociaż nienawidzę słowa "fryzura", moje włosy to nigdy nie była "fryzurą", to zawsze były po prostu "włosy"). Albo nie myśleć o tym, że kończy się szampon. Nie spieszyć się rano z wstawaniem po to, żeby je myć, suszyć, prostować, czesać i potem związać. Nie trzeba zastanawiać się, jak je ułożyć. Ani chodzić do fryzjera. Nie ma się też na głowie splątanej, naelektryzowanej burzy, kiedy zdejmuje się czapkę. Nie trzeba ich odgarniać z oczu i wyławiać z talerza. Nie zapycha się nimi odpływ w prysznicu. Nie wyskubuje się ich po czesaniu z czarnego swetra i poświęca się im zero czasu. Tak, jestem z siebie zadowolona. Ikar tonie! Kiedy zdejmuje się buty, żeby chodzić po trawie, jest prawie jak przy spacerze po innej planecie, która zamiast być płaska, ma swoje bruzdy i ciepły brzuch. Łatwo można wypuścić gdzieś swoje korzenie, bo jest się tak blisko, że właściwie jednocześnie, bez konturu, bez własnej granicy stopy. Można też ptrzeć na chmury albo trzymać ręce wyciągnięte wysoko nad głową. Wtedy niebo jest jakby własne. Przecież dotyka się go palcem i czuje się, bardzo wyraźnie, jak dmucha jednym, welorybim płucem. Albo zanurzanie nóg, dłoni w morzu. To też i podobne, i nieprawdopodobne. Im głębiej, tym mniej samego siebie się widzi i to, co swoje. Poza tym: za każdym razem zmienia się perspektywa. Wracają właściwe (dla mnie) proporcje. Tydzień temu morze miało kolor zupy ze szparagów. Na plaży znalazłam pora, cebulę, kawałek selera i trochę obierek. Szłam brzegiem, do póki nie zniknęły miejsca, z których przyszłam. Było krótko i wyraźne. Zrobiłam dużo rysunków ze słonej wody i wysłałam Pocztą Polską, w różowej kopercie, 350 g piasku do pewnego miasta na W. Ludzie leżeli na ręcznikach w strojach kąpielowych albo w kurtkach, można było zgadywać, którzy z nich to tubylcy, a kto przyszedł zobaczyć się z morzem na krótko. Oglądałam wszystkie wyrzucone korzenie, i myślałam dużo o jednej książce, za którą trochę mi się tęskniło, bo dawno już się nie czytałyśmy. Poza tym było dosyć buro i wiał wiatr. Zupa ze szparagów wylewała się żółtą falą na stopy. Ale chyba nie utonął w niej żaden Ikar. Ta katastrofa przydarzyła się na Smutnym Wydziale. Pewnego dnia Ikara utopił się na ćwiczeniach w sali nr 17, i nikomu nie było go szkoda. Chcę się pokłócić o Bruegla, dlatego to opowiadam. Na zajęciach w mojej szkole, które nazywają się Warsztaty Artystyczne, profesor Olaf mówi, że to ciekawe, ale niestety nie mamy czasu. Mówi też, że rolnik jest bliżej nieba od tonącej nogi, nawet na poziomie kompozycji tego obrazu, a ten, kto robi pranie, jest piękny w swoim spoczynku. Opowiada, że szamoczące się ciało jest odwróconedo góry nogami, dlatego nienaturalne, nieludzkie, śmieszne. Zostawione na marginesie, w cieniu rzeczy, które mają swoją wagę, świadczy o tym, jak należy wartościować Ikara. Ale, o-bo-że! Przecież to nieważne, co jest na pierwszym planie. Ani gdzie jest najwięcej światła. Wszystko jedno, kto jest większy od innych albo nosi czerwoną koszulę. Kogo obchodzi tytuł z upadkiem i pejzaż na horyzoncie, kiedy wcale nie o to chodzi, a takich pejzaży jest wszędzie sto, pejzaży jak z targu staroci, na których brakuje tylko jelenia. Koń czy wół, i praczka czy pasterz, są statyczni, dlatego ciągle tak samo nieważni (dla mnie). Pytania o proporcje, hierarchie - są trudne, ale coraz bardziej jasne. I coraz częściej myślę, że - po prostu - ważny jest proces, droga, robienie, ruch. To, że Ikar z obrazu poruszył morze martwe. Że był na jakiejś granicy, ale nie rezygnował i walczył. Ponosił (ciągle ponosi, bo ciągle tonie) konsekwencje ryzyka, które mogło się udać albo nie, ale które sam wybrał dla siebie. A przed jakimś wielkim strachem o siebie, mógł mieć doświadczenie największej wolności, i być bliżej Słońca, nawet przez moment, niż kiedykolwiek byłby oracz, pasterz czy rybak. Wiecie: trudno o zachwyt, kiedy się chodzi tylko po swoim ogródku, a nie można iść dalej przed siebie, kiedy się jest przywiązanym do ziemi, do pracy, do miejsca. Można patrzeć w chmury, ale to dobre na chwilę. Szyja szybko cierpnie i łatwo przegapić coś, co się ma zaraz obok. Poza tym nie wolno tylko patrzeć. Dużo lepiej być, dotykać, słuchać i widzieć, wszystko na raz. I kiedy w pobliżu przydarza się katastrofa (nieważne, komuś czy nam), nieludzko jest się odwrócić. To trochę straszny ton. Ale bardzo mocno to czuję: bez Ikarów nie byłoby marzeń, wyobraźni, śmiałości. Można i dobrze jest celebrować zwyczajność, ale wychodzenie ze strefy komfortu musi ważyć więcej niż trochę pierza, prawda? o rozmawianiu Tej nocy na przystanku autobusowym nie było nikogo, kto mógłby mnie uratować. Cień, który z każdą chwilą stawał się coraz mniej cieniem, ale za to coraz bliżej (się) stawał i ani trochę mniej straszny, stanął w końcu tuż obok. Jedynym miejscem, do którego mogłam się schować, była kieszeń kurtki, ale z oczywistych względów kryjówka była słaba, a nawet bardzo - bądźmy uczciwi! No i stało się: On wyciągnął rękę, ja umarłam ze strachu. Nie powiedział wtedy ani słowa, żadnego 'jestem Janusz' ani cześć nawet, dlatego walcząc ze sobą, żeby nie zwinąć się jednak w kulkę i nie czmychnąć przed nim, nie rozpaść na części i nie zacisnąć w pięści, podałam mu swoją rękę ze strachu jak z drewna, i cały czas pilnowałam, co będzie dalej. A on stał, stał i patrzył mi w oczy. Był pogodny i nie miał nawet cala tej niepewności, tego niepokoju, w którym ja prawie nie mogłam oddychać, bo to było całe Morze Martwe, naprawdę. Później, kiedy on wciąż nie miał mi nic do powiedzenia, a ja miałam za dużo, żeby powiedzieć cokolwiek, puścił moją rękę, a ja pomyślałam, że to na pewno koniec eksperymentu. Że to było najdziwniejsze zaczepienie na świecie, ale teraz wszystko się wyjaśni, że on mi to wytłumaczy. Coś się stanie, zadzieje, dowiem się, dlaczego i po co. A później jak on ma na imię, jaką lubi herbatę i czy często podaje rękę, albo chociaż dlaczego nie spał i o czym śnił, zanim przyszedł. Ale on tylko wyciągnął zaciśniętą pięść do góry. I przybiliśmy żółwika. Chwilę po tym ułamku, w którym pomyślałam sobie, że on na pewno chce mnie uderzyć. Że pewnie jest jednak psychopatą w typie tych, którzy zawsze przed wybiciem jedynek, powaleniem człowieka na chodnik, podeptaniem i napluciem mu w twarz, podają jak gdyby nigdy nic rękę. A potem było mi już tylko wstyd. Bo on dalej patrzył mi w oczy, dalej się uśmiechał, a później odszedł, wyciągając z daleka rękę na pożegnanie, na koniec tej najdziwniejszej rozmowy w życiu. I od tamtej pory to jest mój mistrz, mój najważniejszy nauczyciel zaufania, jakiego spotkałam w życiu, bez żartów. Poza tym: jestem teraz fanką zdjęć i filmów, na których niczego nie widać. Tylko to światło. Każde ze swoim kolorem, natężeniem, ciepłem i chłodem, swoim konturem rozlanym w noce zimowe i długie. Nie ma, nie ma nic więcej, co byłoby potrzebne. Tylko światło i dotyk. Zadanie i napisz zdanie w zagrodzie było 40 reniferów inuici wypuścili na pastwisko 20 reniferów. Hummus to potrawa kuchni bliskowschodniej, która w ciągu ostatnich lat stała się popularna na całym świecie. Do przygotowania dipu na bazie ciecierzycy nie potrzebujemy wielu składników, ale jego właściwości zdrowotne mogą cię zaskoczyć. Sprawdź, dlaczego warto jeść hummus. Zobacz film: "Tłuszcze mogą być zdrowe. Sprawdź jakie są najlepsze dla dziecka" spis treści 1. Hummus na trawienie 2. Źródło białka 3. Obniża cholesterol 4. Hummus w walce z nowotworami 5. Zdrowa przekąska 6. Sposoby walki z anemią 7. Składniki odżywcze w hummusie 8. Zdrowe odżywianie 9. Ile kalorii ma domowy hummus? rozwiń 1. Hummus na trawienie Hummus jest bogaty w błonnik pokarmowy, dzięki któremu układ trawienny funkcjonuje bez problemów. Błonnik zapewnia uczucie sytości, reguluje rytm wypróżnień i pozwala skutecznie schudnąć. Dzięki niemu możemy też zapobiec chorobom serca. 2. Źródło białka Hummus składa się głównie z ciecierzycy, która jest doskonałym źródłem białka o dużej wartości odżywczej. To właśnie białko jest głównym materiałem budulcowym kości, mięśni i skóry. Poza tym jest niezbędnym składnikiem każdej diety. Z tego powodu hummus jest świetną potrawą dla wegetarian i wegan – dostarcza im wartościowego białka roślinnego. 3. Obniża cholesterol Rośliny strączkowe, do których zalicza się cieciorka, są polecane osobom o podwyższonym poziomie cholesterolu. Jeśli jesteś jedną z nich, powinnaś pomyśleć o włączeniu hummusu do swojej diety. Najlepiej samodzielnie przygotować ten aromatyczny dip, by mieć pewność, że nie zostały dodane do niego żadne chemiczne substancje. 4. Hummus w walce z nowotworami Ciecierzyca zawiera saponiny oraz kwas fitowy, czyli substancje chroniące komórki przed czynnikami rakotwórczymi. Regularne spożywanie roślin strączkowych wzmacnia barierę ochronną organizmu i pozwala mu skutecznie bronić się przed nowotworami. 5. Zdrowa przekąska Odchudzasz się? Hummus to świetna przekąska na diecie, ponieważ zawiera dużo białka, błonnika i składników mineralnych. W skład bliskowschodniego dipu wchodzi tahini, czyli pasta z sezamu. Te niezwykłe nasiona są bogate w zdrowe, nienasycone kwasy tłuszczowe, dzięki którym można zgubić zbędne kilogramy. 6. Sposoby walki z anemią Tahini i ciecierzyca to dobre źródła żelaza, którego niedobór jest przyczyną anemii. Jeśli czujesz się zmęczona, brakuje ci energii, często jest ci zimno, możesz cierpieć na braki tego minerału. Połączenie sezamu i cieciorki w hummusie może pomóc w walce z anemią, a na pewno dostarczy ci cennych składników. 7. Składniki odżywcze w hummusie Składniki odżywcze w hummusie pozwalają regulować poziom cukru we krwi. Oczywiście, sam dip nie wystarczy, ale każda mała zmiana w diecie może przynieść dobre rezultaty. Hummus jest bogaty w białko, dzięki któremu przez dłuższy czas nie czujemy głodu, a poziom cukru we krwi utrzymuje się na stałym poziomie. Ponadto po zjedzeniu porcji hummusu z warzywami nie będziemy mieć ochoty na inne, często niezbyt zdrowe przekąski. 8. Zdrowe odżywianie Dip z cieciorki może zapoczątkować w tobie miłość do zasad zdrowego odżywiania. Tradycyjny hummus przygotowuje się w basenie Morza Śródziemnego oraz na Bliskim Wschodzie, a od dawna wiadomo, że dieta śródziemnomorska jest jedną z najzdrowszych. Zobacz także: Poza tym warzywna pasta jest świetnym zamiennikiem dla niezdrowych przekąsek. Wieczór przed telewizorem z paczką chipsów? Zamiast tego przygotuj miseczkę hummusu i zjedz go ze świeżymi warzywami. Dipu rodem z Bliskiego Wschodu można również używać zamiast majonezu do kanapek, a nawet przygotować z niego dressing do sałatki. Jak przygotować hummus w domu? Wystarczy puszka ciecierzycy, 100 g tahini (do kupienia w delikatesach albo przez internet), 2 ząbki czosnku, 2 łyżki soku z cytryny, oliwa z oliwek, sól i odrobina wody (opcjonalnie). Wszystkie składniki miksujemy blenderem, próbujemy, doprawiamy i gotowe! Hummus jest pyszny, zdrowy i prosty do wykonania. Smacznego! 9. Ile kalorii ma domowy hummus? Kalorie i wartości odżywcze Zawartośćw 100 g Zawartośćw 15 g (1 łyżka) Wartość energetyczna 177 kcal 26,6 kcal Białko 4,86 g 0,73 g Węglowodany 20,1 g 3,02 g Cukier 0,27 g 0,04 g Błonnik 4,00 g 0,60 g Tłuszcz 8,59 g 1,29 g Tłuszcze nasycone 1,14 g 0,17 g Tłuszcze jednonienasycone 4,87 g 0,73 g Tłuszcze wielonienasycone 2,11 g 0,32 g Cholesterol 0 mg 0 mg Witamina C 7,90 mg 1,19 mg Hummus - poprawia trawienie, źródło białka, obniża cholesterol, walczy z nowotworami, zdrowa przekąska, reguluje poziom cukru, broń na anemię (Shutterstock) polecamy Artykuł zweryfikowany przez eksperta: dietetyk, zielarz, fitoterapeuta Monika Bigoś Dietetyk z pasją. Prowadzi gabinet dietetyczny w Krakowie.

przeczytaj informacje i napisz zdania o humphreyu