To, na jakim jest etapie i czego od życia chce i potrzebuje, co ja totalnie rozumiem. Przyszedł taki dzień, że irytowała ją sama moja obecność. Gdy widziała moje buty, że wróciłem z pracy, to już się złościła - wyznał Adam. To właśnie Patrycja miała podjąć ostateczną decyzję o rozwodzie. Czuję, że nie jestem sobą, jestem zestresowana, boję się podjąć jakąkolwiek decyzję, bo wydaje mi się, że zrobię to źle, nic mi się nie chce. Jestem strasznie drażliwa i o wszystko się czepiam. Nie mogę się na niczym skupić i zdarza się, że mam problem z wypowiadaniem własnych myśli. Jak wynika z badania ponad 40 proc. ankietowanych rodziców miało poczucie, że ich dzieci ucierpiały w trakcie rozstania. Wśród zaobserwowanych u dzieci konsekwencji rozstania pojawiły się Jestem dorosła i wciąż boję się powiedzieć im o wielu rzeczach. Teraz od 4 miesięcy spotykam się z kolegą Marcina, wpadliśmy na siebie przypadkiem. Zazwyczaj nie robili problemu o to, żeby ktoś do mnie przyszedł, ale już dawno nikt nie wpadał. Boję się im powiedzieć o tej relacji, bo boję się ich reakcji. Jasne, każdy z nas powinien umieć zadbać sam o siebie i sam o sobie decydować, a jednak widzę w firmach ludzi, którzy się poświęcają i spalają, bo mają nadzieję, że sytuacja jest Doskonały artykuł.Rozjaśnił mi kilka kwestii. Dziękuję serdecznie.Wysłałam Pani artykuł kilku osobom,bo uważam,że mogą dużo z jego treści skorzystać.Potem wrócić do artykułu tyle razy,ile będą potrzebowały.Mi podoba się ten argument o prawdzie.Być prawdomównym dla siebie.Nie koloryzować,tylko mówić i myśleć tak jak jest w rzeczywistości.Doprawdy niesamowite mam 22 lata, z moim narzeczonym jestem od ponad 3 lat; jest to mój jedyny przyjaciel; w tym roku mamy wziąć ślub. Mam depresję, o której wie tylko On. Mieszkamy razem od roku. Do dziś sama próbowałam sobie radzić ze wszystkim, ale chyba czas aby ktoś spojrzał na to z boku i wyraził swoje zdanie. To ona podjęła decyzję. Jako pierwszy informację o rozstaniu pary podał serwis Świat Gwiazd. Powoływał się przy tym na bliskich znajomych tajemniczej Dominiki. Według rozmówców, to właśnie ona miała podjąć decyzję o zakończeniu związku. „Dominika to bardzo odpowiedzialna i myśląca o przyszłości kobieta. Nie boimy się podjąć nietypowych wyzwań, czy wdrażać nowatorskich rozwiązań. We are not afraid to take the unusual challenges or implement innovative solutions. Zdecydowałam się podjąć ryzyko innego rodzaju. Zasada braku kontaktu lub reguła zero kontaktu oznacza zaprzestanie jakiegokolwiek rodzaju kontaktu z byłym przez określony przedział czasu, którego początek powinien mieć miejsce zaraz po rozstaniu. Nie chodzi o ucięcie relacji w sposób drastyczny i ostentacyjny, poprzez blokowanie partnera na mediach społecznościowych lub tYxgUT. mam 22 lata, z moim narzeczonym jestem od ponad 3 lat; jest to mój jedyny przyjaciel; w tym roku mamy wziąć ślub. Mam depresję, o której wie tylko On. Mieszkamy razem od roku. Do dziś sama próbowałam sobie radzić ze wszystkim, ale chyba czas aby ktoś spojrzał na to z boku i wyraził swoje zdanie. Gdy tylko się poznaliśmy moje stany depresyjne, płacz czy sprzeczki - to wszystko było dla niego ważne, starał się zawsze mnie wspierać; gdy tylko widział, że płacze - przytulał, martwił się, cierpiał razem ze mną.. Zawsze jednak zdarzały mu się wpadki, które może dla innych nie są istotne jednak dla mnie to sprawa priorytetowa. Nie mówił mi o wszystkim, a ja z natury jestem nieufna, więc często sprawdzałam komórkę czy e-mail.. i za każdym razem udało mi się coś znaleźć. A to mandat, który przede mną ukrył, a to sms od byłej dziewczyny, której zmienił nazwę w telefonie, żebym "się nie denerwowała", a to link do jakiejś dziwnej strony int., na którą wchodził. Zawsze było na to wytłumaczenie, przepraszał, obiecywał szczerość, sprawa cichła aż do następnego razu. Tak jest do dzisiaj. Zmieniło się jednak jego podejście do mnie. Już nie reaguje tak troskliwie na moje rozterki, teraz gdy ja mam mu coś do zarzucenia, on odbija piłeczkę, moje łzy wywołują w nim raczej złość niż zmartwienie. I nadal nie potrafi zrozumieć, że szczerość to jedyne czego oczekuję. Poza tym mam wrażenie, że widzi tylko siebie. Gdy wraca z pracy zje obiad a potem całymi godzinami siedzi przed komputerem. Dopiero gdy poproszę, aby spędził ze mną trochę czasu, gdy widzi mnie obrażoną, to dostrzega, że faktycznie źle zrobił. Od około pół roku przewija mi się co jakiś czas myśl, żeby to zakończyć, żeby odwołać ślub, rozstać się. Rozmawiałam z nim o tym, bo myślałam, że będzie to dla niego impuls do działania, ale on traktuje to jak moje "chwilowe humory", i może słusznie, bo słyszy od pół roku takie "groźby" bez pokrycia.. Ale teraz nasze wspólne życie wygląda okropnie, ciągłe kłótnie, mój płacz i jego krzyki.. Kocham go bardzo, wiem, że On mnie też, ale udawanie, że jest w porządku nie sprawdzi sie w małżeństwie. Nie wiem, co ma robić; mam tylko jego; nawet gdybym znalazła w sobie odwagę do podjęcia ostatecznej decyzji o rozstaniu, to boję się reakcji rodziny, znajomych.. I tego, że będę musiała do nich wrócić. Teraz mieszkam z dala od nich, tylko z Nim, i wszyscy myślą, że świetnie Nam się układa, mają nas za idealną parę. Boję się, że moje rozterki wiążą się z depresją, i że kończąc to zakończę najlepsze, co mnie w życiu spotkało. Wiem, że nikt z mojej ani jego rodziny tego nie zrozumie bo spadnie to na nich nagle; wiem, że będą mieli pretensje, bo ślub już zaplanowany, bo tyle pieniędzy zapewne przepadnie.. Nie wiem, co mam robić. Wspólne rozmowy kończą się kłótnią albo tym, że wyciągamy wnioski ale i tak nic się nie zmienia.. Co mam dalej robić? Trwać w tym czy nie? Czy da się znaleźć złoty środek? witam… pisałam już na kilku forach ale wciąż nie mam pojęcia co zrobić… Mam problem… mój chłopak mnie bije. Ma zaburzenia depresyjne (ja zresztą też). Ja mam 20 lat, a on 23, jesteżmy ze sobą od roku. Zwykle mój chłopak jest bardzo czuły, troskliwy, delikatny… ale ostatnio coż złego się z nim dzieje. Robi mi awantury (od ok. mies) o byle co, wystarczy, że powiem coż co mu się nie spodoba, a on już na mnie krzyczy. Nie jest typem choleryka, to flegmatyk (ja jestem melancholikiem) i nigdy tak nie reagował na takie rzeczy… jakież dwa tygodnie temu wróciłam do domu po pracy, a on na sam mój widok się wżciekł, najpierw dwa razy z całej siły uderzył mnie w twarz a później skopał. Po całym zajżciu momentalnie się uspokoił, zaczął mnie przepraszać, przytulać, rozpłakał się. Kiedy o tym rozmawialiżmy nie potrafił wytłumaczyć czemu to zrobił, mówił, że był zły i musiał się na ,,czymż” wyżyć… ale widzialam że bardzo tego żałuje i mu wybaczyłam. Potem dużo czasu spędzaliżmy razem, on uspokoił się nawet ze swoimi awanturami, myżlałam że wszystko będzie tak jak dawniej… ale kilka dni temu przestał się do mnie odzywać, całkowicie zamknął się w sobie. próbowałam porozmawiać z nim na ten temat, a on wpadł w szał, zaczął krzyczeć, wyzywać mnie od k**w, mówić, że potrafię tylko mu wyrzucać co robi źle (a nigdy czegoż takiego mu nie powiedziałam) i żebym spojrzała na siebie. w końcu zrzucił kilka przedmiotów ze stołu, przewrócił pare krzeseł, a ja się rozpłakałam. wtedy zaczął się wydzierać żebym się zamknęła i uderzył mnie w twarz. za chwilę znów podszedl do mnie i chciał mnie przytulić, ale ja go odepchnęłam. zaczął płakać, pytać czy już go nie chcę, a później złapał mnie, ,,rzucił” mną o żcianę, a kiedy przewróciłam się na podłog zaczął mnie z całej siły kopać, nawet w twarz dostałam dwa razy… po wszystkim wyszedł i zostawił mnie samą. wrócił po jakichż 2 godz. chciał ze mną porozmawiać, przeprosił mnie, mówił, że bardzo mnie skrzywdził, że jest potworem, ale przecież mnie kocha, jestem dla niego najważniejsza itd. rozpłakałam się wtedy i on też zaczął płakać. przytulił mnie, zaczął mówić że jestem jeego kwiatuszkiem i inne takie, no i w końcu znowu mu wybaczyłam. ale nie wiem,co mam dalej z tym zrobić, boję się powiedzieć coż na jego temat, co mogłoby mu się nie spodobać… boję się że znów mnie pobije. co mam zrobić? … nie jest mi tak łatwo podjąć decyzję o rozstaniu, wydaje mi się, że nikt oprócz niego mnie nie pokocha, że jestem taka bezwartożciowa i już zawsze będę sama… z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Choć pragniemy, by nasze związki rozkwitały, chcemy cieszyć się wspólnym szczęściem – wiadomo, że nie zawsze się to udaje. Bez względu na to, czy jesteśmy ze sobą kilka lat, miesięcy, czy kilka tygodni, zdarza się, że zamiast zacieśniania więzi, w pewnym momencie zauważamy jej słabnięcie. Tematem moich rozważań nie są jednak w tym wypadku relacje małżeńskie, związki, w których pojawiły się dzieci, wspólne konto, dom i samochód. Mam na myśli te sytuacje, w których nasze "razem" nie jest jeszcze do końca zdefiniowane, ale czujemy się związani. Tymczasem nagle on/ona przestaje mieć dla nas tyle czasu co przedtem, rozmowy stają się mniej osobiste, z repertuaru znikają zwroty "kocham", "tęsknię". Gdy owo "razem" zaczynamy poddawać w wątpliwość, pojawia się pytanie, czy to już koniec? Szczególnie, gdy jedna ze stron oddala się, a druga odczuwa dyskomfort – napięcie wzrasta. Decyzja o rozstaniu zawsze jest trudna. Psychozabawa: Sprawdź, jak reagujesz na sytuacje stresowe w związku? Jesienne ochłodzenie uczuć Małgosia, 28-letnia graficzka, przyszła do mnie z pytaniem, czy powinna zakończyć związek i jak to zrobić? - Poznaliśmy się w maju ubiegłego roku na międzynarodowym plenerze w Portugalii. Byli tam ludzie z całego świata. Wśród nich Tom – przystojny, zdolny, inteligentny, wrażliwy i… samotny. Połączyło nas uczucie od pierwszego wejrzenia. Ustawiliśmy sztalugi obok siebie i od tej pory byliśmy nierozłączni. Piękna wiosna, wspaniałe krajobrazy, morze, cudowny klimat – trudno wyobrazić sobie bardziej romantyczny początek znajomości. Było tylko jedno ale… Tom jest obywatelem Kanady, na stałe mieszka w Toronto. Po plenerze miał jeszcze dwa tygodnie wolnego, więc zaprosiłam go do siebie do Gdyni. To były cudowne dni. Postanowiliśmy, że damy szansę sobie i naszej miłości. Wzięłam pod uwagę przeprowadzkę do Kanady, ale to wielka życiowa zmiana, więc najpierw postanowiliśmy lepiej się poznać. - Gdy Tom wyjechał, czułam, że z mojej palety barw uciekły radosne kolory - wspomina Małgosia. - Pomyślałam, że jest przecież Skype, są samoloty. W sierpniu poleciałam do niego na trzy tygodnie. Było wspaniale. Potem nadeszła jesień. Tom dostał jakieś duże zlecenie, zaczął dłużej siedzieć w pracy. Dawała się nam we znaki różnica czasu. Gdy u niego była zaledwie dwudziesta, myślał, co zrobić z pięknym wieczorem, u nas była pierwsza w nocy i morzył mnie sen. Zamiast rozmawiać, zaczęliśmy zostawiać sobie widomości, z czasem rzadziej. Temperatura naszego uczucia zaczęła nieznacznie spadać. To on przestał komunikować się za mną codziennie, tak jak wcześniej. Teraz odzywa się co kilka dni, ale potrafi nawet milczeć cały tydzień. Potem nagle mail ze zdawkowym "Co u Ciebie?". Już nie pisze, że tęskni, nie mówi, że kocha. Małgosia przyznaje: - Trwamy w takim dziwnym układzie już kilka miesięcy, od początku listopada. Choć wiem, że nie ma nikogo, to jednak czuję, że nasze uczucie umiera. Ciężko mi z tym, jestem smutna. Myślałam o tym, żeby go teraz zaprosić, ale jeśli znowu wszystko odżyje tylko po to, by znowu za chwilę się skończyło? Sama nie wiem, czy dałabym radę? A może powinnam uznać, że to koniec? Napisać do niego, powiedzieć, że już tak nie chcę, zażądać wyjaśnień? Tajemnicza zmiana zachowania partnera Nie zawsze dzielą nas tysiące kilometrów i strefy czasowe. Dziewczyna Maćka, 30-letniego ratownika medycznego, mieszka kilka ulic dalej. - Poznaliśmy się w szpitalu - opowiada Maciek. - Ewa przyszła z koleżanką, która miała drobny wypadek. Zobaczyłem dwie zdezorientowane dziewczyny, podszedłem, zainteresowałem się, zaoferowałam pomoc. Ewa od razu wpadła mi w oko, więc kiedy w podziękowaniu za moje zaangażowanie, zaproponowała kawę, chętnie przyjąłem zaproszenie. Okazało się, że niedawno rozstała się ze swoim chłopakiem po kilkuletnim związku. Była sama. Zaczęliśmy się spotykać. Na początku prawie codziennie, o ile pozwalał na to czas. Wpadłem po uszy, myślałem, że Ewa odwzajemnia moje uczucie. - Po kilku tygodniach wspomniała, że jej były chłopak wydzwania do niej i koniecznie chce się z nią zobaczyć, ale nie podejmuje tematu - mówi dalej Maciek. - Nie ma zamiaru już do niego wracać, więc takie spotkanie nie ma sensu. Ucieszyłem się, ale jednocześnie poczułem niepokój. A co, jeśli jej były nie odpuści, myślałem. W następny weekend miałem dyżur, a po nim coś się między mną a Ewą zmieniło. Widujemy się rzadziej i nie jest już tak samo. Tak już mija drugi miesiąc, kiedy Ewa ma zdecydowanie mniej czasu, nie jest już taka spontaniczna i wesoła. Na pytania o swojego byłego odpowiada, że to już zamknięta historia, ale ja nie czuję się spokojny. Pewnie spotkali się w tamten weekend i coś się wydarzyło. Pytałem. Ewa nie chce nic powiedzieć, ale nasz związek staje się taki letni, nijaki. Zastanawiam się, czy nie powinienem zerwać, choć wiem, że będzie bolało. Serce i rozum W takiej sytuacji serce i rozum przeciągają między sobą linę. Z jednej strony - pragnienie, aby wszystko wróciło do normy, z drugiej - poczucie, że Wasz związek to równia pochyła i droga prowadzi tylko w dół. Z pewnością najlepszym rozwiązaniem jest szczera rozmowa, cóż jednak, jeśli druga strona nie odwzajemnia naszej otwartości? Zadaj sobie pytanie: Jaki jest poziom mojego poczucia bezpieczeństwa w relacji – zastosuj skalę od 1 (w ogóle go nie mam) do 10 (mam je w 100%). Przeanalizuj sytuację. Małgosia oceniła swoje poczucie bezpieczeństwa na 20%. Kiedy spytałam ją o powód tak niskiej oceny, stwierdziła, że: - nie czuje się już dla Toma dostatecznie ważna - uważa, że jego uczucie wygasa - obawia się, że prędzej czy później więź między nimi zerwie się - odległość jest dodatkowym dyskomfortem Maciek ocenił swoje poczucie bezpieczeństwa na 40% i powiedział, że: - nie czuje już ze strony Ewy autentycznym emocji - jest zaniepokojony zmianą, której nie rozumie - czuje, że ma coraz mniejszy wpływ na rozwój ich relacji Ty również taki sam sposób przeanalizuj poczucie swoje bezpieczeństwa, a także inne potrzeby w relacji. Najpierw wypisz je (potrzeba miłości, szacunku, bycia docenianym itp.). W jakim stopniu potrzeby te są zaspokojone (w skali od 1 do 10)? Pamiętaj, że można podjąć próbę naprawy, która ma szansę się udać, kiedy obie strony są zainteresowane. Jeśli nie otrzymujesz wsparcia, a jednocześnie zdajesz sobie sprawę, że niespełnione potrzeby pogłębiają frustrację, poznaj swoje motywacje, odpowiadając szczerze na pytanie: Co sprawia, że pozostaję w związku, który nie przynosi mi szczęścia? Zastanów się, czy nie wynika to z ograniczających cię przekonań, np. już nigdy nie znajdę partnera, samotność jest gorsza od braku pełnej satysfakcji itp. Zadaj sobie pytanie, jaką cenę płacisz za utrzymywanie tych przekonań, np. w obecnej sytuacji czuję się zaniepokojony/a, zmartwiony/a i to mnie boli, ale to lepsze niż zerwać i zostać samemu/samej. A teraz zadaj sobie pytanie: czy widzę się w identycznej sytuacji (niepokój, brak poczucia bezpieczeństwa) za dwa lata? Nie? A może za rok? Też nie? Więc może chcesz tak żyć przez kolejne pół roku? Jeśli nie, podejmij mądrą decyzję. Joanna Godecka Źródło: Ten artykuł nie jest skierowany do małżonków. Rozważania o rozwodzie czy separacji to zupełnie inna bajka. Nie jest również skierowany do par, które mają dzieci. Są to wskazówki dla… chłopaka i dziewczyny. Być może nawet narzeczonej i narzeczonego. Dla zwykłego związku, w którym nie występuje przemoc, uzależnienia ani inne złożone kiedykolwiek próbowałaś się z kimś rozstać, to wiesz dobrze, jak trudno podjąć tę 1: poznaj główny motyw serca„Nie mogliśmy się dogadać”, „różniło nas zbyt wiele”, „mamy zupełnie przeciwne charaktery”. To może i dobre argumenty, ale w moim odczuciu – niewystarczające. Znam mnóstwo par, które się ze sobą nie dogadują i przychodzą na terapię. Jest cała rzesza związków, w których on i ona mają inne charaktery, zupełnie różne pasje i uważają to za swój wielki zasób. Zatem w tym kroku nie o argumenty o to, co podpowiada ci twoje serce. Chodzi o ten wewnętrzny głos, który czasami tak bardzo trudno usłyszeć w chaosie codzienności, kłótni i nieporozumień. Te głosy to często „po prostu nie jestem z nim szczęśliwa”, „nie chcę, aby moim mężem był ktoś, kto nie lubi dzieci.”, „nie jestem jeszcze gotowa na dojrzały związek. Mam swoje osobiste kłopoty, w które nie chcę nikogo wciągać”. Poniżej dowiesz się, dlaczego to jest tak ważne, abyś usłyszała swój głos 2: zaryzykuj i porozmawiajNie wiem, dlaczego przyjęło się, że decyzja o rozstaniu powinna być autonomiczna. Owszem, są sytuacje, kiedy z jakichś powodów trzeba szybko podjąć taką decyzję, postawić drugą osobę przed faktem dokonanym i odejść niemal bez słowa. Natomiast jest mnóstwo takich sytuacji, w których możesz dopuścić drugą osobę do swoich przemyśleń. Między innymi po to jest ci potrzebny rozpoznany głos serca: abyś wiedziała, jakie są twoje obawy, dokładnie wiedzieć, co chcesz powiedzieć i zaprosić drugą osobę do towarzyszenia ci w podjęciu tej decyzji. Uwaga! Nie powinnaś straszyć, szantażować i mówić mu o swoich obawach z intencją wymagania od niego zmiany. To ma być rzeczywiste zaproszenie, którego on może nie 3: załóż wątpliwości Możesz już na wstępie wyzbyć się przekonania, że podejmiesz decyzję, której będziesz w 100 proc. pewna. Uwierz mi – zazwyczaj nikt nie jest na 100 proc. pewny, a jeśli jest, to wyłącznie pod wpływem chwili, emocji. Gdy one odchodzą – wątpliwości prawdopodobne, abyś pozbyła się wątpliwości, ale to nie przeszkadza w działaniu. To nie przeszkadza w testowaniu różnych opcji. Możesz poprosić o przerwę w spotkaniach i zobaczyć, jak funkcjonujecie bez siebie. Możesz zachowywać się tak, jakbyś podjęła w sobie decyzję o nierozstawaniu się i zobaczysz, jak ci z tym będzie. Wątpliwości bywają sprzymierzeńcami. Postaraj się tak na nie 4: skonsultuj się ze specjalistą… ale nie oczekuj, że on pomoże ci podjąć decyzję. Tak nie będzie. Polecam współpracę z psychoterapeutami systemowymi, ponieważ główną osią ich działalności jest przyglądanie się ma pomóc ci zrozumieć, dlaczego w ogóle masz wątpliwości czy zostać z daną osobą czy ją opuścić i dlaczego akurat takie obawy ci towarzyszą, a nie inne. Może da się zauważyć jakieś powtarzalne schematy, które stosujesz w relacjach? A może argumenty są tylko wymówkami? Co stoi za twoimi obawami? Skoro masz wątpliwości, to dlaczego po prostu się nie rozstaniesz? W spotkaniach ze specjalistą możesz obejrzeć swój dylemat z każdej strony, a zadawane pytania mogą pomóc ci odkryć coś 5: dokonaj rewizji definicji miłościBardzo ważna sprawa. Być może powiedziałaś już, że go kochasz. Skoro teraz zastanawiasz się, czy warto kontynuować związek, czym jest dla ciebie miłość? Czym ona była wtedy, kiedy mówiłaś mu, że go kochasz, a czym jest teraz?I tutaj znów warto wziąć pod uwagę swój głos serca. Jeśli na przykład ten głos mówi „bo nie będę z nim szczęśliwa”, to jak się ma odczuwanie szczęścia do postawy miłości? Czy w miłości odczuwa się szczęście? Nie pytam zaczepnie. Każdy ma swoją własną definicję i bardzo ważne jest, abyś ty poznała czy zaktualizowała swoją. Na co pozwala ci miłość? Do jakiego stopnia dopuszcza poświęcenie? Jaka jest rola uczuć w miłości? Ludzie często się rozstają, bo przestają czuć „chemię”. Czy ona jest konieczna do trwania razem? To tylko niektóre pytania, jakie należy sobie zadać w tym już przejdziesz przez tych 5 kroków, warto przyjrzeć się sobie z lotu ptaka: kim byłam przed, kim jestem w trakcie trwania związku i kim będę po jego zakończeniu? Jak wyglądało moje życie bez tej osoby, jak wygląda z nim i jak będzie wyglądało bez niego? Co się wydarzy, jeśli nie podejmę jeszcze żadnej decyzji? Zrezygnuj z presji. Ona nigdy nie jest dobrym doradcą. Trzymam mocno kciuki za ciebie i za twoje wybory!Czytaj także:Rozstanie. Jak przeżyć ten trudny czas?Czytaj także:Dlaczego się nie udało? Jak się odnaleźć po rozstaniuCzytaj także:Jak poradzić sobie po rozstaniu: 6 duchowych podpowiedzi

boję się podjąć decyzję o rozstaniu